Pod kolanko
Temat podkolanówek jeździeckich, jest chyba znany każdemu prawdziwemu koniarzowi. Jeździ się w nich w zasadzie odkąd pamiętam. Początkowo większości z nas służyły za czapsy, czy sztylpy i niejednokrotnie były pierwszym elementem „profesjonalnego” stroju jeździeckiego początkującego adepta.
Jak dla mnie są nieodzowną częścią w zestawie z bryczesami i mimo, że w większości czasu zakryte są przez buty jeździeckie, to niezmiernie ważnym faktem jest, aby kolorystyką i wzornictwem pasowały do reszty naszego jeździeckiego outfit’u.
Wzorów i materiałów skarpet jeździeckich, jak mrówek jest w sklepach jeździeckich miliony i jak zawsze każdy z nas ma pewnie jakieś swoje preferencje w tym aspekcie.
Rzeczą, na którą ja najbardziej zwracam uwagę jest wysokość skarpet. Nic mnie bardziej nie irytuje, niż podkolanówka, która swoją wysokością sięga do połowy łydki i zsuwa się z niej przy każdym kroku pociągając za sobą nogawkę od bryczesów… Drugą istotną sprawą jest oczywiście materiał, z których skarpetki są wykonane i tak ja najbardziej lubię te wykonane w 100% z bawełny lub frotte z dodatkiem lycry i najlepiej żeby miały dodatkowo wyściełana stopę. Szczerze mówiąc jakoś nigdy nie skusiłam się na zakup cienkich skarpet z materiału Coolmax z Kingslanda czy np. Pikeura. Nie mniej jednak , z tego co obserwuję, cieszą się one OGROMNĄ popularnością, wśród zawodników i nie tylko. Tak więc może i ja skuszę się przy następnej okazji 🙂
Co do wzorów i kolorów to już totalne no comment . Oprócz tego co zgodne z aktualnie obowiązującymi w modzie kolorami i kolekcjami jeździeckimi, znajdziemy też chyba wszystkie inne możliwe opcje, jakie w danej chwili sobie zapragniemy. I dobrze w sumie, trzeba się cieszyć 🙂 I patrzeć co jest: