
Apaszkomania
Pobyty na Mazurach zawsze podsuwają mi dobre tematy do poruszenia na łamach bloga. Nie inaczej jest tym razem, właśnie wróciłam po pięknym, wiosennym weekendzie, spędzonym w towarzystwie męża, koni i jak to zwykle na mazurach – wiatru. Kolegi deszczu też dzisiaj nie zabrakło, ale cóż, przyzwyczaiłam się J Co prawda wiosna na Mazurach jeszcze nie taka piękna jak np. w Warszawie, ale tam nikt nie liczy czasu, więc i wiosna przychodzi z dwutygodniowym opóźnieniem J
Refleksja natomiast moja dzisiaj będzie na temat „okrycia szyi” , właśnie w związku z nieodłącznym mazurskim kompanem wiatrem. Ja w sumie już od bardzo dawna mam w nawyku owijanie szyi apaszką przed tym jak wsiądę na konia. Mam swoją jedną ulubioną, z grafiką w strzemiona i zawodników polo na argentyńskich kucach, którą dostałam w prezencie podczas zakupów w Zamojskiej mekce używanego sprzętu jeździeckiego niejakiego Pana Marca J Od tej pory nie rozstaje się z nią od wczesnej jesieni do wiosny. I dobrze zrobiłam tym razem wrzucając ją mimochodem podczas pakowania się na Mazury.
Zakładanie apaszki lub cienkiego szala na jazdę uważam za naprawdę świetne rozwiązanie, bo poza oczywistym aspektem estetycznym, daje (przynajmniej mnie) wysokie poczucie komfortu. Osobiście nie lubię szalików (jeśli chodzi o jazdę) bo blokują drogę uchodzenia ciepła z organizmu, co oznacza, że gorąco robi mi już zanim wsiądę na konia, a z kolei siedząc już w siodle, szalik zwykle robi się mokry od oddechu i generalnie fajnie nie jest.
Z apaszką jest inna sprawa, bo zwykle jest stosunkowo mniejsza i przede wszystkim cieńsza od szalika. Poza tym umiejętnie ja składając, można tak dokładnie obwiązać szyję, że nie zawieje nas nawet najmniejszy wietrzyk i wygląda przy tym 1000 razy lepiej niż taki toporny, wełniany szalik 😛
A i jeździeckich chustek i apaszek nie brakuje. Powiedziałbym nawet, że ilość dostępnych wzorów, kolorów i materiałów jest porównywalna do ilości jeździeckich podkolanówek. W Kingslandzie i Pikeurze znajdziemy coś dla siebie w nowych wiosennych kolekcjach, również w wydaniu Kingsland Dressage, a jeśli nie to zawsze warto przegrzebać Zakładkę Outlet. Nie znajdziecie tam co prawda takiej wypasionej jak moja, apaszki w argentyńskie kuce do polo, ale też jest na czym oko zawiesić 😉