DRUKOWANE BRYCZESY
No i stało się. Do sklepów jeździeckich powoli zaczynają spływać wiosenne kolekcje, a w nich dużo kolorów , wzorów, w których widać przejaw fantazji i artystycznego geniuszu projektantów. I to widać go przede wszystkim w DRUKOWANYCH BRYCZESACH. Co prawda drukowane spodnie weszły w modę już ładny kawałek czasu temu. Luźne przewiewne wzorzyste spodnie, królowały z resztą cały zeszłoroczny wiosenno-letni sezon. Można natomiast śmiało stwierdzić, że w dziedzinie odzieży jeździeckiej takie wzory to zdecydowanie czysta innowacja!
I cóż można o nich powiedzieć, podobnie jak róż i wszystko inne na tym świecie, będą dzielić opinię na zagorzałych przeciwników, tych zacietrzewionych, tych niezdecydowanych i tych zdecydowanie zakochanych. A ja jak zwykle tkwię gdzieś w samym środku tego wszystkiego stojąc okoniem przed nurtem hejterów, ale też nie pozwalając się porwać zbytniej euforii.
Moją pierwszą reakcją na spotkanie z tymi bryczesami była panika. Od panujących na nich wzorów dotarło do mnie na raz tyle impulsów nerwowych, że ich siła rażenia spowodowała u mnie chwilowe omdlenie. Prawie jakby ktoś zgasił mi światło 😛 Ale po chwili zastanowienia, gdy wszystkie doznania trafiły do odpowiednich „szufladek” i jeszcze raz mogłam na chłodno przeanalizować zjawisko z jakim miałam do czynienia, stwierdziłam – że mi się podobają 🙂
Oczywiście nie wszystkie, bo np. całkowicie nie kupuję desenia w moro, ale generalnie jest w nich coś co wprawia mnie w lekkie zauroczenie. A, że ja lubię prawie wszystko co jakiś sposób wystaje przed szereg to z powodzeniem mogłabym w nich jeździć. Muszę przyznać, że najbardziej trafiają do mnie bryczesy z Pikeura i już mam na nie kilka stylizacyjnych pomysłów 🙂
Żeby mieć jednak szersze spektrum zagadnienia przedstawiam Wam wszystkie, które udało mi się znaleźć:
A u Was jak tam z nastawieniem do takiego „szaleństwa” ???